Dla osób aktywnych życiowo i zawodowo operacja biodra i wymiana stawu na sztuczny, w pierwszej chwili może wydawać się czymś przerażającym. Koniec kariery, radykalna zmiana stylu życiu, konieczność ostrożnego obchodzenia się z operowaną częścią ciała to tylko niektóre elementy nowej rzeczywistości, na którą będą skazani po operacji. Czy na pewno tak właśnie wygląda życie osób, które przeszły operację wymiany biodra?
Takie obawy miała utytułowana tancerka, pani Monika Wydrowska, która wiele razy zastanawiała się, czy z endoprotezą biodra można tańczyć tango argentyńskie. Czy ostatecznie zdecydowała się na zabieg? Jak wygląda jej życie zawodowe po operacji? Jakie aktywności zawodowe i rekreacyjne są aktualnie możliwe do wykonania na etapie trzech miesięcy po operacji oraz jak przebiega powrót do pracy zawodowej?
Życie zawodowe tancerki przed wszczepieniem endoprotezy stawu biodrowego
Niezależnie, czy uprawiasz sport, tańczysz, wspinasz się, czy wykonujesz zawód, który wymaga od ciebie pełnej sprawności i dobrej kondycji, może się w pewnym momencie okazać, że twoje biodro zaczyna odmawiać posłuszeństwa. Czy warto zwlekać z wizytą u dobrego specjalisty i ratować się leczeniem zachowawczym?
Jak pokazuje historia pani Moniki, im szybciej zdecydujesz się na konsultację ortopedyczną, tym lepiej. Niestety, nie miała ona tyle szczęścia i nie dotarła do rzetelnych informacji na temat sprawności po wymianie biodra. Oto jak wyglądało jej życie, zanim trafiła do lekarza, który dał jej do zrozumienia, że tak naprawdę z niczego nie musi rezygnować. Zwłaszcza z pasji, jaką jest dla niej tango argentyńskie.
Droga na szczyt
Jestem profesjonalnym tancerzem tanga argentyńskiego. Tańczyłam od dziecięcych lat, a w miarę dorastania zdobywałam coraz większe umiejętności i klasy sportowe. Z czasem wytrwałość i zaangażowanie w taniec zaczęły przynosić efekty. Wraz z partnerem zdobyliśmy Puchar Pomorza, wygraliśmy Mistrzostwa Pomorza, Mistrzostwa Rock’n’Rolla Sportowego i wiele innych tytułów oraz klas. To oczywiście wiązało się z mocno obciążającym treningiem i stało się jednocześnie moją nieodpartą pasją.
Gdy wraz z moim obecnym mężem, który od początku jest też moim partnerem tanecznym, wyjechaliśmy do Anglii, zdobywaliśmy kolejne umiejętności. Jak łatwo się domyślić, wiązało się to z dużym obciążeniem fizycznym. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ od początku lubiłam wyzwania i zawsze dawałam i wciąż daję z siebie wszystko, by osiągnąć zamierzony cel, zwłaszcza taneczny. To był czas bardzo wytężonej pracy, kiedy to w tygodniu trenowaliśmy, a w weekendy braliśmy udział w turniejach i zawodach.
Zmiana frontu
Po pewnym czasie postanowiliśmy zmienić nieco miejsce dzielenia się naszą pasją i zaczęliśmy występować w teatrach. To również było bardzo obciążające. W ostatnim musicalu, w którym braliśmy udział, tańczyliśmy show codziennie, a czasem nawet dwa razy tego samego dnia.
To właśnie wtedy, 9 lat temu, poczułam pierwsze oznaki problemów z biodrem. Pierwszy raz poczułam, że boli mnie pośladek, ale w życiu nie pomyślałabym, że ma to związek z tym, co wydarzyło się później. Pomimo tych pierwszych sygnałów ostrzegawczych płynących z mojego ciała, kontynuowaliśmy karierę taneczną. Pojechaliśmy do Buenos Aires, gdzie przez kolejne lata dawaliśmy pokazy. Promując głównie polskie tanga, zatańczyliśmy 30 pokazów. Dla mnie była to kwintesencja życia tanecznego i pewnego rodzaju podsumowanie, mimo że wciąż trwa.
Problemy z chodzeniem
W trakcie pobytu w Buenos Aires zaczęłam mieć coraz większe problemy z chodzeniem. Trudność sprawiało mi każde wyjście do miasta, dlatego najczęściej korzystaliśmy z komunikacji publicznej. Te dwa i pół roku były dla mnie bardzo ciężkie. Mimo iż wciąż byłam aktywna tanecznie, to codzienne życie sprawiało mi coraz więcej trudności. Były one tak duże, że skończyło się to dla mnie utratą mobilności. To było dość dziwne, ponieważ wychodząc na parkiet, potrafiłam tak się zmobilizować, że praktycznie nikt nie zauważał moim problemów ze stawem biodrowym. Było to też zasługą mojego męża, który wiele razy w tańcu musiał pracować za nas oboje. Wtedy jednak coraz częściej pojawiało się w mojej głowie, pełne przerażenia pytanie: co będzie dalej ze mną i moją pasją, którą jest taniec?
Obawy przed operacją
Niestety, na moje nieszczęście trafiłam na porady, które mnie przeraziły i tym samym zniechęciły do operacji. Do tej pory nie miałam żadnej kontuzji, więc informacja o operacji i endoprotezie była dla mnie czymś przerażającym. Nie wiedziałem też w tamtym momencie, jak skończy się moje życie zawodowe, co było dla mnie kluczowe, gdy chodzi o podjęcie decyzji związanej ze sposobem leczenia.
Proponowano mi, abym pomyślała o alternatywnej drodze zawodowej, bo obecna najprawdopodobniej nie będzie już możliwa. Dlatego tym bardziej wzbraniałam się przed tego rodzaju rozwiązaniem, jakim jest wymiana stawu biodrowego na sztuczny. Mimo coraz większego bólu nadal próbowałam utrzymać swoje aktywności.
Korzystałam z zastrzyków z kwasu hialuronowego i osocza bogatopłytkowego, ale nie bardzo mi pomogły. Nie czułam po ich przyjęciu żadnej różnicy. Większą ulgę przynosiła mi rehabilitacja, która pomagała mi utrzymać się na pewnym poziomie, więc mogłam jakoś egzystować. Choć z bólem, to byłam w stanie tańczyć, ale codzienne funkcje były bardzo utrudnione.
W tańcu mobilizowałam mięśnie i układ, aby tylko dać radę. Jednak normalne chodzenie i codzienne funkcjonowanie stawało się męczące i bolesne. A ponieważ zwykle nie biorę środków przeciwbólowych, to tym bardziej nie było to dla mnie łatwe.
Ćwiczenia taneczne dawały mi ulgę i pomagały zapomnieć na chwilę o bólu, który nie odstępował mnie na krok. Nie chciałam jednak rezygnować z tego, co kocham i co pozwala mi oderwać się od coraz trudniejszej codzienności.
Moment zwrotny
W końcu jednak przyszedł taki moment, w którym byłam bardzo zmęczona i coraz bardziej przekonana, że nie dam rady tak dalej funkcjonować. Moje ciało, z którym przez całe życie miałam dobre połączenie, nie dawało już rady, a ja nie mogła nic dla niego zrobić. Był jakiś opór, którego nie umiałam przekroczyć, a ból stawał się coraz większy.
Wtedy postanowiłam zrobić krok w stronę tego, czego do tej pory tak bardzo się obawiałam. Gdy spotkałam się z radiologiem, panią Joanna Różańską, usłyszałam, że opcja endoprotezy jest pomysłem wartym rozważenia. Dowiedziałam się, że to wcale nie musi oznaczać życia bez tańca i innych aktywności, za którymi przepadałam. Skierowała nas do Novum Ortopedia, gdzie miałam się spotkać z lekarzem, któremu według pani radiolog, mogłam w pełni zaufać.
Dobra wiadomość i jasny cel
Po przemyśleniu wszystkiego doszłam do wniosku, że nie chcę już biodra, które nie funkcjonuje tak, jak należy. W takiej sytuacji o wiele lepszym rozwiązaniem będzie wymiana na nowe. Czy jednak z endoprotezą biodra można tańczyć tango? Tego w tamtym momencie nie wiedziałam, tym bardziej że w głowie wciąż miałam informacje, że po operacji trzeba będzie żyć ostrożnie, a moje życie bardzo się zmieni i to wcale nie na lepsze.
Gdy spotkałam się z lekarzem, który miał mnie operować, usłyszałam coś zupełnie przeciwnego. Okazało się, że jest nadzieja na powrót do normalnego funkcjonowania, w tym do tańca, którego tak bardzo bałam się stracić. Dostałam konkretny, pozytywny plan przywrócenia mi pełnej sprawności i uwolnienia od bólu. Mieliśmy cel i mogliśmy iść w jego kierunku.
Wiedziałam, że lekarz zrobi wszystko, bym po operacji mogła dalej tańczyć i ta wizja była dla mnie bardzo istotna.
3 miesiące po operacji wszczepienia endoprotezy biodra
Jest już 3 miesiące od operacji. Endoproteza została wszczepiona w sposób małoinwazyjny, dzięki czemu lekarzowi udało się zachować całą strukturę mięśniową, nie naruszając jej wokół stawu biodrowego.
Moi znajomi i uczniowie nie mogą uwierzyć, że jestem w takiej formie, w jakiej jestem. Słowa zdziwienia słyszę wiele razy każdego dnia i bardzo się z tego powodu cieszę. Nie ma bólu, spokojnie wracam do wszystkich funkcji i powoli wszystkie moje dysocjacje i skręty wracają. Cieszę się dniem po dniu, że jest dobrze.
Już w drugim tygodniu po operacji, z kulami byłam na lekcjach. Nie mogłam ustać spokojnie w miejscu, bo moje nogi rwały się do tańca. Już wtedy czułam, że jestem na dobrej drodze, w związku z czym, byłam bardzo pozytywnie nastawiona i wróciła do mnie cała witalność z przeszłości, sprzed problemów z biodrem. To coś innego, niż to, czego doświadczałam przez ostatnie dwa i pół roku. Wtedy było dużo bólu zarówno podczas zwykłego chodzenia, jak i w trakcie tańca i na tym skupiona była cała moja uwaga. Teraz jest inaczej. Wracam do tego, co kocham i co wciąż jest moją największą życiową pasją.
Nie wskakuję na razie w obcasy, bo chcę dać sobie trochę czasu. Tym bardziej że zwykle są to wysokie obcasy, ale daję sobie na to jeszcze czas. Teraz wybieram bardziej przyjazne obuwie, a na obcasy przyjdzie czas.
Jednak uważam, że skoro mogę ćwiczyć przez 3 godziny, to znaczy, że jest bardzo dobrze. Czuję, że już wkrótce będzie jeszcze lepiej.